AmeliaPustak AmeliaPustak
706
BLOG

Tajemniczy blondyn w czarnej kominiarce

AmeliaPustak AmeliaPustak Rozmaitości Obserwuj notkę 57

   Zdecydowałam się, dość tego coś muszę z tym zrobić. Ile można pić? W końcu trzeba podnieść tę rękawicę rozmowy z samą sobą i powiedzieć sobie prosto w twarz: pijaczka. Jestem Amelia Pustak i jestem alkoholiczką. Muszę to pokonać i najlepiej jeśli zrobię to w grupie. Ostatnio jak byłam po drożdże w sklepie zobaczyłam ulotkę o spotkaniu klubu AA.

  Klub AA zaprasza – z nami będzie wam łatwiej pokonać nałóg! Spotkania odbywają się w piwnicznej klubokawiarni przy ulicy Brzozowej Wody 6, w każdy wtorek i czwartek o 17:00. Obowiązkowe kominiarki ponieważ musimy zachować anonimowość. Mile widziane inne przebrania.

   A ponieważ dzisiaj jest wtorek, to postanowiłam pójść. Kominiarkę akuratnio miałam, bo u nas likwidowali ostatnio jednostkę wojskową to kupiłam za 20 PLN czterdzieści kilo kominiarek, a że lekko podfermentowane były idealnie się z nich pędzi bimberek. Na razie przepędziłam 10 kilo więc zostało mi jeszcze co nieco chłe chłe. Wybrałam taką komandoską czarną, tylko dwa otwory na oczy i nic więcej. Założyłam i żeby przebranie było kompletne ubrałam się w taki stary kostium do nurkowania, co to kiedyś został mi po jednej wielkiej miłości.

  To była wielka miłość ale niestety zakończyła się tragicznie. Anatol, świeć Panie nad jego duszą, zginął podczas konkursu, a szkoda bo już po zaręczynach byliśmy. Kiedyś nawaliliśmy się i urządziliśmy sobie w łazience konkurs kto dłużej wytrzyma pod wodą, bo jak wspomniałam Anatol uwielbiał nurkowanie, co mnie zwykle denerwowało, zwłaszcza jak kładł się spać w mokrych płetwach a czasem nawet w akwalungu. Nie było miłosnych uniesień tylko bulgotanie, ale i tak było fajowo. Te jego zainteresowanie zresztą takie przypadkowe nie było, bo za młodu spadł z łódki do wody i lekko się podtopił. Ojciec Anatola uwielbiał łowić ryby metodą ekologiczną i go kiedyś zabrał na nocne połowy. I Anatol coś źle akumulator podłączył i jak dostał kilkaset wolt na rączki swoje maleńkie to spadł z łódki. Od tego czasu zawsze się zabezpieczał na wypadek utonięcia. I kiedyś tak się popiliśmy, że zrobiliśmy zawody kto dłużej wytrzyma pod wodą w wannie w łazience. Ja jestem przy kości i płuca mam jak balony (miseczka K plus plus, chłe chłe) więc dawałam radę i kilkanaście minut. Anatol taki sucharek był i z trudem łapał powietrze. I kiedy już pobiłam rekord, aż 15 minut pod wodą Anatol postanowił za wszelką cenę wygrać. Nabrał powietrza i jak dał nura to głowę miał pod tą wodą baaaaardzo długo. Ja pewna że mnie nie pobije, bo był bez szans, postanowiłam włosy swoje wysuszyć i włączyłam suszarkę. A że pod niezłym gazem już byłam to jakoś tak ta suszarka mi się wyślizgnęła i wpadła do wanny.

  Biedny Anatol… zawsze bał się napięcia i wody. Ale konkurs finalnie wygrał bo można symbolicznie powiedzieć, że nie wynurzył się do dziś chłe chłe.

    No więc ten strój wzięłam i poszłam na to zebranie AA. A tu miła niespodzianka. Już od samego początku przyglądał mi się tajemniczy blondyn w czarnej kominiarce – szef klubu AA. Łypał tak na mnie i tylko jego piękne zielone oczy lśniły w otworach kominiarki. Miał takie wycięcie na usteczka, a te miał takie rumiane tylko całować. Skąd wiem że blondyn? A ma się ten zmysł obserwacji. Miał długie lokowane włosy których końcówki wystawały mu z tyłu spod kominiarki. Fikuśnie pozawijane loczki chłe chłe. Zaiskrzyło, choć ja ładna nie jestem, ale mam powodzenie w specyficznej grupie ludności z marginesu. Całe spotkanie poza tym było nudne i w końcu przyszła jego kolej – jako szefa AA. Opowiadał jak jest na głodzie, że potrafił nawet pić płyn do chłodnic, dzięki czemu zresztą kilka razy uratował swoje życie jak zasnął nawalony na dworze przy dwudziestostopniowym mrozie chłe chłe. I dzięki temu że dostał nowe życia postanowił organizować takie spotkania klubu AA który sam założył. I w końcu przyszła kolej na mnie.

  Opowiedziałam o moim domowym zestawie do pędzenia który będę musiała zniszczyć, o metodach pędzenia i w ogóle o swojej codziennej walce o byt. Opowiedziałam, że jak nawalę się to staję się agresywna i wtedy pluję gdzie popadnie i na kogo popadnie. Po spotkaniu wymknęłam się szybko – musiałam lecieć do domu bo Felek i Trelek, moje dwa koty zostały same. Jak wróciłam to dopiero się zdziwiłam. Obaj nawalili się resztkami bimberku – tego z wojskowych kominiarek. Ja wiedziałam, że oni mają problem z piciem, ale nie wiedziałam że to jest tak zaawansowane. Zrobiłam im szybką rewizję i okazało się że pędzą sami z resztek karmy dla kotów. No wiecie co? Natychmiast postanowiłam pomóc moim braciom mniejszym, bo w końcu to też boskie stworzenia.

   Postanowiłam im urządzić sesję AA ale nie miałam kominiarek takich małych. Szybki rzut oka na metkę a tam znak przekreślonego trójkąta znaczy się nie wirować. Dwie odwirowałam i tak się skurczyły że idealnie pasowały. Co prawda Felek ponieważ ma znacznie większą głowę niż Trelek po tej przygodzie kiedy po pijaku spadł z balkonu prosto głową do wanny z lakierem bezbarwnym (na szczęście niezastygniętym jeszcze), lekko się podduszał, aż mu oczka na wierzch wychodziły ale mus to mus. I kiedy tak tłumaczyłam im jakie zgubne są efekty picia zadzwonił dzwonek do drzwi. Patrzę przez dziurkę a tam ciemno i czarno i tylko błyszczą w ciemności zielone oczęta. Otwieram a tam nie zgadniecie – mój tajemniczy blondyn w kominiarce.

  Okazał się prawdziwym dżentelmenem i nawet kwiaty mi przyniósł, które specjalnie dla mnie ukradł z pobliskiej kwiaciarni za rogiem. Powiedział że kominiarki nie zdejmie bo chce pozostać anonimowy. I że przyszedł pomóc mi niszczyć aparaturę i ogólnie pomóc wyjść z nałogu. Od razu zabraliśmy się do rzeczy. Ale nie było łatwo bo blondynowi bardzo trzęsły się ręce zwłaszcza jak mieliśmy spuścić do sedesu dorobek kilku lat mojej ciężkiej walki o byt, czyli całe zapasy bimberku z kanistrów po benzynie. I wtedy blondyn zaproponował, że może na odwagę żeby to wylać, walnąć po jednym szybkim. Zwłaszcza że jemu się ręce trzęsą i porozlewa na pewno. A jak golnie to trzęsiawka mu ustaje. No to wzięłam szklanki i nalałam tego bimberku z kominiarek wojskowych. Już nieźle się przegryzł i prawie wcale nie było czuć zgnilizny. I kiedy już kończyliśmy to komisyjnie stwierdziliśmy, że jeszcze nie nabraliśmy odpowiednio dużo odwagi więc znowu po małym. Braciom mniejszym też nalałam i wcale nieźle się bawiliśmy.

   Minął wtorek, później pourywały nam się filmy, obudziłam się we czwartek, i tajemniczego blondyna też bo film też mu się urwał, ubrałam kominiarkę (on nie bo cały czas nie zdejmował) i poszliśmy na zebranie AA do piwnicy. Tajemniczy blondyn zabrał z domu walizę, kanisterki i torby z bimberkiem celem wylania go do pobliskiej rzeki. Stwierdziliśmy że tacy odważni już jesteśmy że damy radę zerwać z nałogiem, i że zrobimy to po zebraniu jak AA dodadzą nam odwagi.

   Zabrałam głos pierwsza i zachęciłam wszystkich żeby po zebraniu pomogli nam wylać bimberek. Ale wszystkim zrobiło się bardzo żal. To otworzyliśmy jeden kanisterek i na otarcie łez zaczęliśmy pić. Po dwóch godzinach wszyscy byli już tak nawaleni że nikt nie wiedział co robi w piwnicy i po co tutaj przyszedł, za to wszyscy byliśmy szczęśliwi. Tylko mój tajemniczy blondyn gdzieś zniknął. Pamiętam jak mówił że idzie po płyn do chłodnicy, bo mu się robi zimno. Złamał mi serce, ukradł całe zapasy bimberku i zniknął.

Odtąd zawsze będę nienawidziła ludzi w kominiarkach.

Kiedy wróci napiszę wam o powrocie tajemniczego blondyna w czarnej kominiarce, póki co jednak odkryłam, że zwędził mi z domu te pozostałe trzydzieści kilo kominiarek. Pewnie będzie organizował zebrania klubów AA i uwodził samotne wrażliwe kobiety jak ja…

A to ON – mój tajemniczy blondyn, widzicie te piękne oczęta i usteczka?

A morał z tej historii jest następujący: uważajcie na tajemniczych blondynów w czarnych kominiarkach, rozkochują, po czym z zapasem bimbru znikają z waszego życia… czego wam nie życzę chłe chłe.

 

 

o mnie: prowadzę osobiście bloga: http://sramelia666.wordpress.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości