AmeliaPustak AmeliaPustak
1083
BLOG

Jelitowe serenady dla Joanny szaleciarki

AmeliaPustak AmeliaPustak Rozmaitości Obserwuj notkę 158

    Ja na mój opiniotwórczy blog zwany portalem, chłe chłe wiele maili dostaję maści wszelakiej. Piszą do mnie w sprawach różnych żeby nie powiedzieć nawet różniastych od porad odnośnie hodowli trzody chlewnej począwszy a na sprawach porad sercowych skończywszy.

   O gotowaniu to ja już nawet nie wspomnę, no może tylko tak nieskromnie pochwalę się, że moja ostatnia zupa którą przygotowałam z resztek maści wszelakiej została nominowana (ale nie przez nomina z wisi chłe chłe) przez PTHiM czyli Polskie Towarzystwo Hipnotyzerów i Magików do nagrody. Otóż PTHiM raz w roku przyznaje specjalną nagrodę za cudowne hipnotyzowanie masowe. Są to odlane z tombaku rękawice zwane złotymi rękawicami hipnotyzera, w postaci breloczka samochodowego. Nagroda przyznawana jest w kategorii wyjątkowych zdolności hipnotyzujących. I w tym roku kapituła tej nagrody uznała że moja zupa jest na tyle hipnotyzująca że nagroda właśnie mnie się należy chłe chłe.

Przeprowadzona przez PTHiM ankieta na dwudziestu wygłodniałych bezdomnych desperatach jednoznacznie wskazała w dziewiętnastu przypadkach pojawienie się odruchu wymiotnego już po spojrzeniu na zdjęcie owej zupki mniam mniam. A nie jest sztuką człowieka który od wielu dni nic nie jadł do takiego stanu doprowadzić. W jednym przypadku pojawiła się biegunka ale nożna uznać to za anomalię, choć owych właściwości hipnotycznych nie podważającą. Ale ja nie o tym. Ja o listach z problemami miłosnymi. Dostałam taki ostatnio od pani która podpisuje się Joanna szaleciarka. Pozwolę sobie przytoczyć go w całości (nic nie zmieniałam) bowiem jest w nim zawarte całe sedno problemu z którym owa biedna osoba zwraca się do mnie o radę.

“Droga Amelio Pustak, nasz pustaczku kochany,

Jestem Joasia szaleciarka i pracuję w szalecie i to nie jest żart. Zawsze uważałam że należy pracować dla ludzkości i pracę swoją wybrałam z czystego serca. Mam tutaj w takim szajerku w średniej wielkości miasteczku szalet w którym jest wejście jedno a później w środku korytarzyk rozchodzi się na lewy szalet męski i prawy damski. A ja pomiędzy tym rozwidleniem mam takie okienko w pakamerze przez które patrzę i kasuję za wejście po 1 lub 2 PLN w zależności od potrzeby i to nie mojej akuratnio, tylko klienta. Jak potrzeba mała to 1 PLN jak duża 2 PLN. Dodatkowe opłaty pobieram za komforty maści wszelakiej jak papier czy mydełko, ale to już regulowane jest indywidualnie.

A teraz do swojego problemu przechodzę. Otóż ja urody jakiejś wyzywającej nie jestem, ma się te kilogramy chłe chłe w końcu siedząca praca. Czasem wstać trzeba jak klient ostro przygazuje żeby przewietrzyć co zresztą wiąże się z problemem przeciągów i stąd występujących u mnie reumatyzmów i zapaleń korzonków, tudzież łamań w kościach. Mam tutaj w pakamerze co prawda mały kaloryferek, radio i nawet ostatnio podłączyli mi wąskopasmowy internet, cokolwiek to oznacza, ale i tak warunki nie za komfortowe mam. Ale już o moim problemie piszę bowiem o radę chciałam cię poprosić.

Przychodzi do mnie do szaletu wielu mężczyzn i kobiet. I już kilkakrotnie propozycje różne miałam od płci obojga, ale zwykle odrzucałam. Do czasu jak do szaletu nie zaczął przychodzić pan Stasiu. Całe moje nieszczęście polega na tym, że ja w tym moim szajerku nie mam szyb dźwiękoszczelnych a wręcz przeciwnie, rezonują przy odgłosach wszelakich dochodzących z części szaletowej. Ja wiele się już nasłuchałam, i do chorób o których powyżej pisałam dojść jeszcze powinno toksyczne zapalenie uszu i lekkie upośledzenie słuchu na tym polu. Pan Stasio opacznie odczytał moją pochwalę i od tego wszystko się zaczęło.

Otóż pewnego pięknego dnia Stasiu w humorze był bardzo dobrym kiedy szalet nawiedził. I jak przyszedł to gwizdał. I ja powiedziałam że bardzo ładnie gwiżdże i zaczęło się. Stasiu, jako że lekko zaburzony jest, postanowił mi zaimponować i poszedł dalej w doskonaleniu, i co gorsza obnażaniu swoich muzycznych talentów wszelakich. I tutaj droga Amelio Pustak najbardziej wstydliwa cześć mojej opowieści. Nie uwierzysz, ale Stasiu za pomocą kulinarnych ekwilibrystyk różnorakich zaczął komponować. Komponował on bowiem po dwakroć to znaczy była to kompozycja można tak to nazwać paralelna. Stasio bowiem tak dobierał skład jedzenia aby później zarówno długo jak i odpowiednio efektownie wygrywać u mnie w szalecie kompozycje za pomocą że tak to nazwę swoich jelit, aczkolwiek nie tylko. Jak powiedziałam ja te rezonujące szyby mam i Stasio bardzo szybko odkrył, że odpowiednie regulowania natężeniem jak i tonacją dźwięku powoduje, że szyby te służą mu za perkusję czyli jednakowoż małe szybki co mam je na lufcikach robią za trójkąty, a te większe co dają mi widok do części szaletowej za talerze perkusyjne, czasem brejkami zwane przez ekspertów.

Repertuar Stasia jest ogólnie mało skomplikowany zwykle są to serenady, ale ostatnio w miarę upływu czasu jego kiszkowy talent muzyczny ulega modyfikacji, żeby nie powiedzieć rozwojowi. Pojawiły się elegie, i zwarte formy skoczne jak krótkie marsze wojskowe, a nawet coś co może przypominać koncerty organowe. I to wszystko dzieje się u mnie w szalecie.

Próbowałem ze Stasiem na ten temat rozmawiać zwłaszcza ze ostatnio zaczął partie wokalne dodawać, co mi nie odpowiada bo nieco burzy jego obraz artysty w moich oczach. Stasio śpiewa o panach znaczy się całe kompozycje na temat panów imion, co jednoznacznie wskazywać może o jego nietypowych potrzebach.

Próbowałam z nim rozmawiać i on tylko powiedział mi że tak go pobudziłam muzycznie że on sobie nie wyobraża jak bez szaletowej twórczości dałby radę żyć. Jak sobie z tym problemem poradzić, jak go zniechęcić? – pomóż mi Amelio Pustaku. Nie daję już rady, przez to jego granie coraz więcej i więcej piję bo nie do zniesienia już są te koncerty. Twoja Joasia szaleciarka.”

Droga Joanno szaleciarko,

Sprawa nie jest prosta bowiem natręt stanowi problem ale nie aż tak ogromny. Moje liczne życiowe doświadczenia wskazują że możesz iść w kierunkach wielu i skoro o radę prosisz ja tobie dam, ba nawet kilka bo od tego jest opiniotwórcza funkcja mojego bloga zwanego już nawet nieraz portalem, ale tylko przeze mnie chłe chłe. Musisz się zastanowić w jaki sposób instrumentarium Stasia zniszczyć. Tutaj proponuję metodę następującą. Musisz w magazynku w zapasie mieć kilka główek cebuli, tylko uważaj żeby nie porosła. I cukier, a tego w słoiku najlepiej trzymaj żeby nie zaśmierdł się chociaż w tej sytuacji znaczenia ma to niewielkie, chyba że słodzisz. Do tego dodatkowo warto żebyś miała listki bobkowe niewielkie ze cztery.

Jak Stasio zachrypnięty czy zaziębiony będzie zaproponuj następujące postępowanie. Utrzyj szybko te cebulę z cukrem w jakimś kubeczku a i kawałków liści bobkowych dodać nie zapomnij. Powiedz mu że to w trosce o jego gardło taką miksturę przygotowałaś i że po niej on natychmiast zdrowy będzie i głos mu wróci. Możesz go podkręcić że ty uwielbiasz słuchać tego jego koncertowania, ale z zachrypniętym głosem solisty to już nie jest to. I jak on zje czekaj spokojnie na jego ostatni koncert chłe chłe. Bowiem nie od dzisiaj wiadomo, że cebula pobudzająco głownie na jelito cienkie działa przez co generowanie wiatrów w tonie wysokim pobudza, coś jak w orkiestrze skrzypce, a z kolei listek bobkowy bardziej gazami w jelicie grubym operuje, przez co niskie dźwięki jak dajmy na to kontrabas czy nawet gitara basowa są generowane w przypadku tym. Ponieważ on zje mieszankę liczę że jego organizm nie nadąży za zmianami tonacji. Czyli krótko mówiąc stawiam ja na roztrojenie instrumentu chłe chłe. A coby na pewno do tego doprowadzić daj mu żeby porządnie się nażarł tak z pół garnuszka. A i o popitce nie zapomnij, najlepsza w przypadkach takich jest maślanka lub mleko może być zsiadłe. W mieszance ze wspomnianą cebulą, cukrem tudzież listkami bobkowymi zwiększa szybkość poszczególnych tonacji przez co nienadążanie Stasia będzie większe.

Oczywiście nie zapomnij że przepis mój stosujesz na odpowiedzialność własną jako ze spożywanie tej mieszanki może prowadzić do wielu niebezpiecznych skutków z wywaleniem jelit na zewnątrz włącznie, czy silnym roztrojeniem odbytnicy tudzież wytrzeszczem oczu permanentnym, ale bądź myśli dobrej. Na wszelki wypadek jednakowoż miej w pogotowiu jakąś maskę tudzież pelerynkę żeby bezpiecznie z miejsca się oddalić przed przyjazdem policji chłe chłe.

  I wysłałam jej te dobre rady mailem. I jakże zdziwiłam się kiedy po kilku miesiącach zaproszenie na ślub dostałam od Joasi Szaleciarki i od Stasia jelitowego muzykanta. Okazało się, że Joasia nie poszła za moją radą i trzymała cukier w otwartej paczce. I zaszedł on wyziewami wszelakimi. A że jednakowoż głównym gościem szaletu zauroczony Stasio był po kolejnych słodzeniach herbatek maści wszelakiej zapijanych bimberkiem Joasia zauroczenia Stasiem dostała i postanowiła związać się z nim na stałe. Owe główki cebuli i listki bobkowe trzymają jak relikwię swojej szczęśliwej miłości. Szalet teraz razem obsługują ona część męską a on damską. Stasio nadal serenady wygrywa, tym razem okraszone pięknym jelitowym sopranem Joasi, a ona docenia jego zainteresowanie panami, wszak w epoce gender to nic dziwnego. Ja jenakowoż wysłałam im w prezencie bimberek z cebuli z listkami bobkowymi – coby ich koncerty bardziej dźwięczne były, wszak grają je teraz na moją cześć, chłe chłe.

  I tak oto mój opiniotwórczy blog zwany portalem przyczynił się do połączenia dwóch podobnych sobie osób podnosząc poziom nie tylko usług szaleciarskich ale i zwiększając poziom muzycznych inicjatyw oddolnych.

A tutaj zdjęcie toalety jak kiedyś Stasiu opił się maślanki którą zagryzał wiśniami i koncert mu nie poszedł:

   A morał z tej historii jest następujący: Moje dobre rady prowadzą do potwierdzenia starego przysłowia, że oto bowiem w przyrodzie nieszczęścia chodzą parami, czego wam drodzy czytelnicy nie życzę chłe chłe.

 

o mnie: prowadzę osobiście bloga: http://sramelia666.wordpress.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości