AmeliaPustak AmeliaPustak
477
BLOG

Nieszczęścia chodzą parami a szczęścia grupami

AmeliaPustak AmeliaPustak Rozmaitości Obserwuj notkę 40

  Dzisiaj w okresie gorączkowych kompromitacji przedświątecznych, chłe chłe postanowiłam przytoczyć wiadomość nadsyłaną przez wiernego czytelnika mojego bloga.

Pisze do mnie pan podpisany C. który porusza w swoim mailu ważny problem z tych można powiedzieć najważniejszych.

Droga Amelio Pustak nasz Pustaczku kochany,

   Mój problem dotyczy medycyny regeneracyjnej. Czytam twój blog i wiem że podejmujesz na nim wiele wartkich tematów i żadnego wyzwania się nie boisz. Ja dałem sobie na odwagę kilka głębszych, bowiem problem który chcę opisać jest dla mnie bardzo poważny, przez co przepraszam że mail mój może być lekko bełkotliwy. Jestem jakby kaleką, to znaczy w młodości straciłem jądra. To był bardzo głupi wypadek, bowiem od małego ćwiczę pięciobój nowoczesny. A ponieważ za młodu uczyliśmy się strzelać nie od razu z prawdziwej broni ale za pomocą paintballa, kiedyś po lekcjach chłopaki namówili mnie na postrzelankę. Poszliśmy i podczas ładowania broni strzeliłem sobie tak niefortunnie… W sumie sam nie wiem co lepsze bo gdyby lufa była skierowana do góry to mógłbym stracić wzrok a tak straciłem jądra.

   Nie wiem sam czy lepiej było być niewidomym i czuć że się ma jądra ale nigdy ich nie widzieć, czy też lepiej mieć oczy ale za to nie móc oglądać swoich jąder. Jednak problem nie tej refleksji dotyczy, bo ta to raczej jest z typu egzystencjalno – dadaistycznych, natomiast problem jest z czego domowym sposobem wykonać sobie protezę. Dodam tylko, że byłem u lekarza pierwszego kontaktu, ale on mnie poinformował że bez jąder można żyć i ta kosztowna operacja przywracania dobrego samopoczucia nie jest refundowana przez NFZ, bo proteza wykonana ze specjalnego tytanowego stopu kosztuje parędziesiąt tysięcy i to Euro…

  Próbowałem więc domowych sposobów. Najpierw zastosowałem piłeczki do ping ponga. Myślałem o tenisowych bo te są bardziej sprężyste i milsze w dotyku, jednakowoż są zdecydowanie za duże i wyglądałem lekko nienaturalnie że nawet się za mną na ulicy oglądali. W przeddzień ważnych dla mnie zawodów sportowych w pięcioboju nowoczesnym amatorów, kierowany względami estetycznymi swojego wyglądu, przeszedłem na piłeczki ping-pongowe i powiem Ci, było nieźle z tym że spotkała mnie bardzo przykra przygoda.

   Na drugi dzień po zastosowaniu mojego wynalazku z piłeczkami ping-pongowymi wystartowałem we wspomnianych mistrzostwach Polski amatorów w pięcioboju nowoczesnym. Niestety już po pływaniu wycofałem się bo byłem ostatni a straty do innych były nie do odrobienia. Wszystko było dobrze bo pierwszą długość basenu płynąłem kraulem, choć już wtedy czułem że jakaś siła wyporu podnosi moje pośladki lekko nad taflę wody. To piłeczki które płynęły trochę za mną i w zasadzie po powierzchni basenu… Co prawda zaprzyjaźnione dziewczyny później mi mówiły że to nawet sexi było, ale niestety nie dało mi zwycięstwa a wręcz przeciwnie. Niestety podczas nurka przed drugą długością basenu nawrotka mi nie wyszła, moje piłeczki zaplątały mi się między nogami, a płynięcie na plecach to był kompletny kataklizm. Nienaturalnie wygięty w pałąk z całą częścią ciała nad wodą nie mogłem normalnie płynąć i zająłem fatalne miejsce.

   Po pingpongu próbowałem jeszcze innych rozwiązań, na ten przykład podam tylko otoczaki czy orzechy, ale nic nie wychodziło. Otoczaki zwisały dziwnie i czasem wlatywały nawet do nogawki, przez co chodzić nie mogłem bo mi bimbały, a orzechy z kolei podczas chodzenia obijały się o siebie i słychać było stukot – jakbym grał koncert na drewnianych łyżkach, lub jakby leciało stado klekoczących bocianów.

   Czy możesz mi coś doradzić? Twoje doświadczenia maści wszelakiej, jak i szerokie horyzonty kulinarno – społeczne muszą doprowadzić do jakiegoś rozwiązania! A może pomogą mi Twoje czytelniczki i czytelnicy bloga – bo to tęgie umysły. Pozdrawiam Cię i całuję – Twój C.

   Co robić pomyślałam? Idą święta, można by człowiekowi jakoś pomóc. Zaprosiłam do siebie Franka – znajomego mojego weterynarza i lekarza domowego zarazem i pokazałam ten mail od C. Piliśmy dość długo, kiedy Franek wymyślił. Wziął dość duże główki cebuli dwie i obrał ze skóry. Następnie obierał do rozmiarów odpowiednich chłe chłe, także jak skończył były ładniutkie i równiutkie. A coby zaimpregnować bo capiło nieziemsko, wziął lakier bezbarwny do paznokci i polakierował. Trochę się te główki cebuli pokurczyły ale ładnie i tak wyglądały i błyszcząco. Zapakowałam je do wytłoczki po jajkach coby jak u siebie miały chłe chłe i włożyłam do reklamówki. A ponieważ capiło jeszcze tym lakierem do paznokci wystawiłam całość w reklamówce za okno. Postanowiłam iść na pocztę kolejnego dnia bo późno było poza tym impreza z Frankiem dopiero się rozkręcała. Napisałam tylko maila do C. że jutro będzie miał i może szykować się na nowość chłe chłe.

Rano już miałam iść na pocztę a tutaj za oknem sama reklamówka – nie ma wytłoczki i nie ma nowych cebulowych protez!

    Ubrałam się i poszłam szukać. I jakże zdziwiona byłam kiedy dowiedziałam się że w nocy silny wiatr wywiał z reklamówki moją wytłoczkę, a ta została odnaleziona przez miejscowego żula pana Frycka. Frycek handlował znalezionymi lub kradzionymi rzeczami na małym straganie przy swoim domu, czyli przy moście pod którym spał w kartonach chłe chłe. I ponoć wytłoczkę kupiła Ofelia 007 zgłoś się! która chciała sobie zrobić na śniadanie jajecznicę ze świeżych jaj coby później ją obfotografować i zamieścić na swoim blogu z przepisami na wypróżniającą żywność. Podobno lakierowa skorupka trzymała dość mocno, a Ofelia dostała ataku szału z powodu trafienia na nietłukące się jaja. Postanowiła nie dać za wygraną i ugotowała je na twardo. Jakże zdziwiona była kiedy po zakończeniu gotowania wyszła jej cebulowa :). Popadła przez to w stan błogiej euforii bowiem była pewna że za jej pomocą jakieś niezidentyfikowane siły natury dokonały cudu. Przepis na cudowną zupę cebulową z jaj ma opublikować wkrótce. Tylko C. żal…

A tutaj film z wypadku C. zarejestrowany przez kamerę przemysłową…

A morał z tej historii jest następujący: Czasem poszukiwanie nowych rozwiązań w dziedzinie transplantologii może nas doprowadzić do cudów kulinarnych, i stanów błogiej euforii – czego Wam drodzy czytelnicy życzę chłe chłe.

 

o mnie: prowadzę osobiście bloga: http://sramelia666.wordpress.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości